Drożdżówki z czekoladą.. mogłabym jeść je niemal bez końca.. w każdym bądź razie bardzo długo. :)
Przepisów na ciasta drożdżowe miałam kilka, większość z internetu, kilka od babci. Każdy był podobny, ale jednak czymś się różnił... paroma gramami drożdży albo łyżeczką mleka. Zebrałam więc wszystkie przepisy, porównałam i przepisałam jak należy na jedną kartkę. Uff.. W właśnie sposób powstał przepis na idealne ciasto na drożdżówki ( bułeczki, jagodzianki, strucle ).
Lubię ciasto drożdżowe. Zawsze wychodzi, jest proste, pasują do niego niemal wszystkie dodatki. W dzieciństwie często rozcierałam drożdże z cukrem, gdy babcia robiła drożdżówkę czy pączki. Może stąd moje dobre skojarzenia? W każdym razie zapach pieczonych bułek jest niesamowity, rozchodzi się po całym domu, a czasem czuć go nawet na klatce. Powoduje, że wyciągnięte z piekarnika bułeczki jeszcze ciepłe rozchodzą się w tempie ekspresowym, i choć od zawsze słyszę, że nie powinno się jeść ciepłego ciasta, to właśnie takie najbardziej mi smakuje, nie mogę się mu oprzeć...
Dziś sprzątając, zastanawiałam się, w jaki sposób zrodziła się moja miłość do gotowania, pieczenia, smakowania i karmienia innych.. Przy okazji wyrabiania ciasta przypomniałam sobie moje pierwsze wypieki, te udane, to jak smakowały, jak bardzo różniły się od tych kupnych. Jak wielki był potem zawód i radość, gdy te ze sklepu nie smakowały. Domowe okazywały się lepsze, pomimo tego, że czasem nie do końca udane i krzywe... Więc, gdy już zaczęłam piec, nie sposób było się przestawić, po prostu czasem chciało się zjeść coś dobrego..
Dziś sprzątając, zastanawiałam się, w jaki sposób zrodziła się moja miłość do gotowania, pieczenia, smakowania i karmienia innych.. Przy okazji wyrabiania ciasta przypomniałam sobie moje pierwsze wypieki, te udane, to jak smakowały, jak bardzo różniły się od tych kupnych. Jak wielki był potem zawód i radość, gdy te ze sklepu nie smakowały. Domowe okazywały się lepsze, pomimo tego, że czasem nie do końca udane i krzywe... Więc, gdy już zaczęłam piec, nie sposób było się przestawić, po prostu czasem chciało się zjeść coś dobrego..
Ślimaczki z czekoladą wyszły naprawdę pyszne, słodkie w sam raz.
Dzięki dodatkowi mascarpone do ciasta są mięciutkie i puszyste. Czekoladowe nadzienie można zastąpić innym, mak, konfitura, czy podsmażone owoce, również nadadzą się świetnie.
Zrobił mi się nagle obszerny wpis, a chciałam tylko o czekoladowych ślimakach... Mam nadzieję, że ktoś przez niego przebrnął. W każdym razie jest i przepis ! :)
Lista składników ( na około 15 bułeczek, niestety nie zdążyłam policzyć, zbyt szybko znikały):
- 500 g mąki
- szklanka mleka
- 50 g masła
- duże jajko
- 6 łyżek cukru ( jeśli lubicie mniej słodkie ciasto można dać mniej cukru )
- 25 g drożdży
- 2 łyżki mascarpone ( niekoniecznie)
Na nadzienie czekoladowe:
- tabliczka czekolady ( ja pomieszałam mleczną i gorzką)
- pół opakowania serka mascarpone
Sposób wykonania:
Drożdże rozetrzeć z łyżką cukru i kilkoma łyżkami mleka (odliczyć od podanych składników). Odstawić na chwilę, aby zaczęły pracować.
W rondelku rozpuścić masło, wraz z mlekiem ( i mascarpone). Wystudzić.
Do miski przesiać mąkę, cukier. Wlać rozczyn i przestudzone mleko, wbić jajko i zagnieść ciasto tak, aby odchodziło od ręki. Pozostawić w ciepłym miejscu na ok. 30 min, do podwojenia objętości.
W tym czasie robimy krem, a tak właściwie krem robi się sam. Nasza rola ogranicza się na włożeniu czekolady i serka do garnka i roztopienia składników na małym ogniu, tak aby się połączyły.
Wyrośnięte ciasto ponownie krótko zagniatamy. Dzielimy na dwie części. Każdą wałkujemy na grubość ok. 0,5 cm, na kształt prostokąta?, tak jak wałkuje się ciasto do zawijania makowca, strucli. Smarujemy kremem, niezbyt grubo. I zawijamy, właśnie tak jak makowiec czy struclę. Następnie ,,rulon'' kroimy na ok. 2 centymetrowe krążki, które układamy na wyłożonej papierem blasze. Ułożone ślimaki można dodatkowo posmarować mlekiem, tak aby ładnie się przypiekły.
Pieczemy w 180 stopniach ok. 20 - 30 min, w zależności od możliwości piekarnika.
Z wyrobieniem ciasta z pewnością doskonale poradziłby sobie mikser z końcówką do ciasta drożdżowego. Ja niestety takowego nie posiadam, więc mam tę przyjemność - wygniatać ciasto ręcznie :)
Polecam, pozdrawiam i życzę smacznego :)